Legalne pseudohodowle-oksymoron? Niestety, NIE.

Do napisania tej notatki skłoniła mnie ostatnia rozmowa z osobą, która była przekonana, że kupiła ragdolla z rodowodem. Jej wątpliwość budziło tylko zbyt wczesne wydanie kociaka (przed 12 tygodniem życie). Po wgłębieniu się w temat okazało się, że kociak jest z hodowli, owszem-nawet oficjalnie legalnej, ale....nadal pseudo. Dlaczego?

W styczniu 2012 roku weszły w życie nowe przepisy dot.ochrony zwierząt*. Nowelizacja ustawy zabrania m.in. sprzedawania oraz nabywania zwierząt domowch na giełdach i targowiskach, sprzedawania i nabywania psów i kotów poza miejscem ich chowu lub hodowli, rozmnażania psów i kotów w celach handlowych. Zakaz odnośnie sprzedaży i wprowadzania zwierząt do obrotu handlowego nie dotyczy hodowli zwierząt zarejestrowanych w ogólnokrajowych organizacjach społecznych, które w statucie mają wpisaną działalność hodowlaną.


W związku z tym powstało w  Polsce mnóstwo organizacji-"stowarzyszeń"-które zrzeszają "miłośników psów i kotów", "zwierząt rasowych", "profesjonalnych hodowców".Mają własne regulaminy oraz własne rodowody. Organizacje społeczne nie są zrzeszone w żadnej światowej federacji felinologicznej (lub kynologicznej, jeśli mamy na myśli psy), a więc nie podlegają ich przepisom, ani kontroli. W związku z tym kocięta wydawane są zbyt wcześnie (np. w wieku 9 tygodni) i nowy opiekun musi takiego kociaka doszczepić (niedopuszczalne! Kocię w pełni zabezpieczone do  zmiany środowiska jest dopiero po komplecie szczepień i okresie poszczepiennym, co daje MINIMUM 12 tygodni), pula genetyczna jest niekontrolowana, a więc często rodzicami kociąt jest rodzeństwo albo matka i dziadek (im wyższy inbreed, czyli pokrewieństwo między krzyżowanymi kotami, tym większe zagrożenie chorobami genetycznymi oraz nabytymi ze względu na słabe geny), nie mam pewności czystości rasy (a skoro kupujemy z rodowodem, to teoretycznie powinno nam na tym zależeć), nie mamy pewności do przodków ("stowarzyszenia" często wydają pięciopokoleniowe rodowody, podobnie jak legalne organizacje, jednak wpisują w nie to, co im się podoba, a nie stan faktyczny). Generalnie stowarzyszenia te noszą wszelkie znamiona pseudohodowli-ich celem nie jest dobro i rozwój ras, a jak największy zysk przy jak najmniejszych kosztach "wyprodukowania" kociaka.

Poniżej zamieszczam listę "kocich" stowarzyszeń, których należy się wystrzegać. Oczywiście ciągle powstają nowe, tak więc zawsze należy sprawdzić, w jakiej federacji wybrana przez nas hodowla jest zrzeszona (w Polsce znakomita większość hodowców zrzeszona jest w  FIFe lub/oraz WCF). Gdyby dodać typowo "psie" stowarzyszenia, lista rozszerzyłaby się do ponad 40 pozycji...


                      autor: Renata Kasprzak, Kocie Salony


*http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20112301373

Pozdrawiam, Filobiola

1 komentarz: