Połowa
pierwszego wakacyjnego weekendu trwa. Uczniowie wreszcie doczekali się
upragnionego odpoczynku. W pracy raczej nie panuje tak duża euforia, bo mało
kto może pozwolić sobie na 8 tygodni urlopu. Pomimo wszystko piękna słoneczna
pogoda, ciepło nakłaniają do wyjazdów i wycieczek. Właściciele czworonożnych
przyjaciół główkują, co tu zrobić ze zwierzątkiem. Jedną z możliwości jest
zabranie go ze sobą.
Dość
popularnym jest jeżdżenie z psami, jednak w przypadku kotów, to dla wielu
osób, rozwiązanie nieco kontrowersyjne.
Związane z mitem o tym, że kot przywiązuje się do miejsc, a nie
do osób. Moje koty bardzo często podróżują ze mną, sam przejazd raczej nie jest
dla nich przyjemnością, jednak pozostawienie w obcym miejscu (co gorsza) z
obcymi ludźmi często jest o wiele bardziej stresującym rozwiązaniem.
Jak
przygotować się do podróży?
- Najlepiej, gdy od maleńkości przyzwyczaimy naszego kota do podróżowania, wtedy nie powinno być najmniejszych problemów z przewozem.
- Musimy zawsze liczyć się z tym, że wśród kotów zdarzają się przypadki choroby lokomocyjnej, często zanika ona z wiekiem.
- Jeśli nasz pupil kojarzy wyjście z domu wyłącznie z wizytą u weterynarza, to warto zabrać go na kilka, nawet kilkuminutowych przejażdżek, zakończonych powrotem do domu i podaniem ulubionego przysmaku. W celu zamazania złych skojarzeń.
- Około tydzień przed planowanym wyjazdem warto udostępnić kotu transporter, wyłożyć czymś miękkim, włożyć ulubione zabawki, aby stał się znajomym, przyjemnym legowiskiem, a nie „puszką śmierdzącą lecznicą”.
Przewóz, to dość stresujący moment dla każdego kota, dlatego wiele z nich odmówi pobierania wody i pokarmów, powstrzyma się też od potrzeb fizjologicznych. Jednak, jeśli na zewnątrz mamy spory upał, a nasza wycieczka trwa wiele godzin, spróbujmy dopajać naszego pupila (zapobiegając odwodnieniu). U nas świetnie sprawdzają się smakołyki w płynie (wprawdzie mają okropne składy), ale zawierają w sobie sporo wilgoci a koty przeważnie chętnie skuszą się na konsumpcję (w odróżnieniu od wody w miseczce, na łyżeczce itd.).
Kuweta, to sprawa bardzo indywidualna, Huan wytrzymuje każdą trasę i czeka na dojazd do miejsca docelowego, natomiast Morek chętnie udaję się do kuwety podczas postojów. Dlatego na jednej z tylnych wycieraczek lokuję kocią toaletę z niewielką ilością żwirku. Podczas odpoczynków otwieram klatkę – wtedy czworonogi mają możliwość „rozprostowania kości” i załatwienia swoich spraw.
Co przyda się w czasie w podróży?
- Kot bezwzględnie musi być zamknięty w transporterze lub zapięty w kocich szelkach, tak, aby uniemożliwić mu poruszanie się po całym pojeździe.
- Szczególnie w lecie powinniśmy mieć pod ręką butelkę wody i coś, w czym możemy ją podać.
- Opcjonalnie, w przypadku bardzo długich podróży, warto pozostawić na wierzchu kocią toaletę.
- W razie nieplanowanych zdarzeń, przydatne mogą okazać się wkłady higieniczne, które zatrzymują wilgoć i łatwo wymienić je na postoju oraz wilgotne chusteczki (np. antybakteryjne dedykowane dla zwierząt).
- Smycz i szelki mogą umożliwić spacerowanie podczas postojów. Jednak nie testujmy tego na kotach, które dotąd nigdy nie miały z tym styczności.
Jeśli pomimo wszystko nasz kot nienawidzi podróżowania - miauczy, warczy, szaleje i jest niezwykle zestresowany warto udać się przed urlopem do weterynarza, aby zaproponował jakieś środki uspokajające (o rodzajach takowych preparatów pisałyśmy tutaj).
A jakie są Wasze sposoby na wyprawy małe i duże?
Już za tydzień ukaże się kolejna część tego posta, o tym, jakie dokumenty potrzebujemy, gdy nasz kot wybiera się za granicę J. Zapraszam!
Pozdrawiam,
Humora
U nas niestety Dziubul nie lubi podróżowania, a Heko zawodzi w transporterze, bo nie lubi zamknięcia.
OdpowiedzUsuńMoże wypróbuję szelki z pasem bezpieczeństwa. :-)
a próbowałaś wozić ich razem w jednym transporterze? to często pomaga ;)
UsuńHumora
Moje koty jeżdżą tylko do weta. A i tak za tym nie przepadają. W sumie to tylko Minio w miarę dobrze to znosi ale chyba dlatego, że nie słyszy. Nie wyobrażam sobie wyjazdu z kotami na wakacje. Stres dla nich a przez to i dla mnie. Fajnie mają Ci, których koty lubią podróże.
OdpowiedzUsuńHuan szalal jak wsciekly na poczatku, z czaem zaczal tylko przerazliwie miauczec, teraz miauczy z godzine i odpuszcza. jak jada we dwoch to nawet szybciej sie klinatyzuje. tak czy siak, to dla nich spory stres. jednak jak zostali z moim bratem, to Huan byl caly w lupiezu (spowodowany stresem)- po podrozy nie jest tak zle ;) teraz nie mam gdzie zostawic kotow wiec u nas i tak nie ma za bardzo innego wyjscia ;)
OdpowiedzUsuńHumora
Jeśli miałabym podróżować, to z dwójką swoich kotów, jednak jest to niemożliwe. Pyś nie potrafi nawet usiedzieć w transporterze, podczas gdy wożę go do weterynarza. Forcia to już zupełnie inna bajka. Dałabym sobie rękę uciąć, że każdą podróż zniosłaby spokojnie. Ona sama jest oazą spokoju, naprawdę świetna i przyjacielska kotunia. Oczywiście Pysiu, to też kotek towarzyski, jednak żadnego wyjazdu by po prostu nie zniósł. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy!
hehe nie ma rzeczy niemożliwych ;) jednak jeśli nie musisz, to faktycznie nie ma sensu się męczyć :)
UsuńHumora
Podróżujemy do veta i do mojej mamy, ok. godziny jazdy autem. Oba koty (i ona i on) są przyzwyczajane od maleńkości do jazdy autem ale Ona cały czas nie lubi jazdy i bardzo miałczy i syczy podczas podróży – trwa to już 6 lat :) więc chciałam jej pomóc i podałam, a właściwie próbowałam podać lekarstwo. Oczywiście, że nie przyjęła go, sprytnie wypluwając. Szczerze mówić mogę podawać lekarstwa w najsmaczniejszych smakołykach a Ona i tak znajdzie sposób na oddzielenie tabletki od reszty i … wyplucie. Płyny zawsze kończą na mnie :) Jeśli jest chora pozostają nam tylko zastrzyki. On za to lubi podróżować i spokojnie leży w transporterze spoglądając od czasu do czasu na nią i pewnie się zastanawia o co tyle hałasu :)
OdpowiedzUsuńależ z niej mała spryciula :D Huan też potrafi znaleźć w smakołyku i wypluć, dlatego ja zawsze daje bezposrednio do pyszczka - klade na środku języka i popycham palcem do tyłu ;)
Usuńa próbowałaś wozić ich w jednym transporterze?
Humora
Ja jakoś nigdy nie próbowałam podróżować z kotem. Zawsze zostaje z kimś, i zawsze okazywało się że właściwie wszystko jedno z kim mieszka:). Do nowej osoby zachowywał się identycznie jak traktuje domowników, chyba na zasadzie że to nowy służący :))
OdpowiedzUsuńDobrze Ci z nią, że się tak łatwo aklimatyzuje ;)
UsuńHumora
Jakoś nie dane mi było zabierać mojego kociaka w podróż ;)
OdpowiedzUsuńmysle, ze kot az tak bardzo tego nie zalowal ;)
UsuńHumora
Kolejny jakże pomocny post. Staram się nie jeździć z kotami ale czasem trzeba...
OdpowiedzUsuń;)
Usuń