Coś czuję, że ze względu na mój stan będę Was zamęczać postami kocio-dzieciowymi:)
Przeglądając fora internetowe nieraz potykałam się o wątki zrozpaczonych matek, których malutkie dzieci były nieakceptowane przez kota. Kobiety te, zrezygnowane, szukały pomocy związanej z problemami behawioralnymi mruczka. Nie zagłębiałam się nigdy w takie tematy, gdyż nie dotyczyły mnie one. W tej chwili, mimo, że do pojawienia się niemowlaka jest jeszcze trochę czasu, intensywnie myślę "jak to będzie?" oraz zastanawiam się, w jaki sposób postępować, aby wszyscy domownicy byli szczęśliwi ze sobą.
Przede wszystkim należy zdać sobie sprawę, że nowy członek rodziny zawali cały świat naszego mruczka-wywróci go wszystkimi czterema łapami do góry. Podobnie jest przy dokoceniu, jednak kot doskonale wyczuwa emocje i szybko się zorientuje, że ten "nowy" jest dla nas wyjątkowo, wyjątkowo ważny. Wic polega na tym, żeby w swojej miłości do dziecka nie zatracić się na tyle, by zabrakło atencji dla kota (który to zapewne grał pierwsze skrzypce do tej pory).
Wczujmy się w sytuację kota PRZED dzieckiem: "Mieszkam sobie z takimi dużymi już x czasu, oni są dla mnie bardzo dobrzy-oprócz tego, że dają mi super jedzonko, to bawią się ze mną, przytulają, miziają pod bródką. Zawsze śpimy razem, a przed zaśnięciem oni do mnie mówią, a ja mruczę. Są dla mnie najważniejsi, kocham ich, a oni kochają mnie!"
PO pojawieniu się dziecka: "Odkąd przynieśli do domu to coś, co ciągle głośno płacze, zajmują się tylko nim. Już nie mówią do mnie słodko, tylko do tego nowego. Nie bawimy się już, bo jak nowy jest cicho, to oni chcą mieć święty spokój i mówią, żebym nie marudził. Brakuje mi przytulania. Ja ich kocham, ale oni mnie już chyba nie"
I co Wy na to? Pamiętajmy, że kot czuje-jego rozumność porównuje się do percepcji ludzkiego dwulatka. Ma prawo czuć się zazdrosny, odrzucony, mniej chciany-w końcu kiedyś poświęcaliśmy mu swój cały wolny czas, a teraz tak mało lub wcale. Jego frustracja może objawiać się np. załatwianiem się poza kuwetą (nasze łóżko jest zazwyczaj idealne, bowiem na nim znajduje się najwięcej naszego zapachu, z którym kot w ten sposób próbuje się złączyć), brojeniem (zrzucaniem przedmiotów w celu zwrócenia na siebie uwagi, drapaniem kanapy), uciążliwym miauczeniem, a w bardziej ekstremalnej opcji depresją-zaprzestaniem mycia się, odmawianiem jedzenia, chowaniem się przed nami i ciągłym spaniem lub zachowaniami obsesyjno-kompulsywnymi z autoagresją, tj. nerwowym wylizywaniem się do ran, wygryzaniem sierści, lizaniem/zjadaniem niejadalnych rzeczy, ganianiem swojego ogona itp.
Co więc możemy zrobić?
1. Można puszczać kotu płacz dziecka z odtwarzacza, żeby się przyzwyczaił do tego odgłosu.
2. Poprośmy partnera, żeby przyniósł ze szpitala pieluszkę tetrową przesiąkniętą zapachem dziecka, aby koty mogły się z nim zapoznać. Można na taką pieluszkę wysypać jakieś wyjątkowo dobre smaczki, żeby uruchomić pozytywne skojarzenie (ja tak zamierzam zrobić ;) ).
3. Pozwólmy kotu uczestniczyć w naszym nowym życiu-np.przyglądać się, jak przewijamy malucha, karmimy lub ubieramy. Nie odganiajmy go od siebie i dziecka jak natrętnej muchy-koty są ciekawskie i chcą nadal nam towarzyszyć i "pomagać" w różnych czynnościach. Dla kota samo bycie blisko nas i przyglądanie się ("współuczestniczenie) jest wspólnym spędzaniem czasu, które daje poczucie satysfakcji i bezpieczeństwa.
4. Nie izolujmy kota od dziecka. Nie mam na myśli pozwolenia na spanie od razu w dziecięcym łóżeczku, ale pozwólmy mu dziecko wąchać, podchodzić do niego blisko-kot na pewno nie ma złych zamiarów względem małego człowieka, jest go po prostu ciekaw. Często, po dokładnym obwąchaniu, koty tracą zainteresowanie dzieckiem, które jest dla nich zupełnie nieciekawe (dopóki nie zacznie siedzieć i się bawić <zabaaaawki!> ;)).
5. Nawet, jeśli jesteśmy bardzo zmęczeni, to warto wytrzymać i poświęcić 10 minut wieczorem na ulubioną kocią zabawę. To tylko 10 minut z całej doby, a dla naszego mruczka ma ogromne znaczenie.
6. Jeśli nie mamy już czasu na wspólne godzinne mizianki, to przechodząc obok kota-zapewne kilkadziesiąt razy dziennie-"głaśnijmy" go w przelocie, powiedzmy coś do niego (byle nie "sio!" ;-)), rzućmy ulubionego smaczka w trakcie, gdy czekamy na zagotowanie się wody w czajniku...
To wszystko są bardzo drobne czynności, ale pokazują, że "nadal kocham". Nie ma co tłumaczyć się zmęczeniem i zabieganiem, wszak gdyby kot nie był kotem, a starszym rodzeństwem to nie moglibyśmy pozwolić sobie na taką wymówkę ;-) Mam nadzieję, że bez problemu wprowadzę sześć powyższych punktów w nasze życie, a w razie czego powieszę je sobie na lodówce. Jestem przekonana, że dzięki nim kot i dziecko mogą tworzyć wspaniały duet, czego dowodami jest wiele przykładów kocio-dziecięcej przyjaźni.
A czy Wy, Drodzy Czytelnicy, macie w tym temacie jakieś doświadczenia? Jak było u Was? Może macie jeszcze inne pomysły, aby mruczkowi ułatwić zaakceptowanie nowej sytuacji? Podzielcie się nimi :-)
Pozdrawiam,
Filobiola
PS Na zdjęciach możecie podziwiać śliczną Sonię, z którą na co dzień mieszkają dwa urocze ragdolle-Julietta i Ford.
Gratulacje!!!! Ale fajna, dobra wiadomość :) życzę Wam aby u Was to przebiegało o wiele bardziej przyjaźnie niż u nas po pojawieniu się Tymka (chociaż nie mogę narzekać - nie jest źle.. ;)
OdpowiedzUsuńI z doświadczenia powiem że wszędzie piszą o dwóch pierwszych punktach a nie wiem na ile one faktycznie wchodzą w życie u nas tego nie było ;) Na samym początku Andrzej się bał, potem odważył się wąchać młodego i z nim zapoznać no i generalnie stracił nim zainteresowanie, dopóki mały nie zaczął się poruszać i sam interesować kotkiem :P Z resztą czasem wspominam o tym na blogu, więc wiesz :)
Przede wszystkim nie wolno stracić zainteresowania kotem, i dużo się z nim bawić - na początku maleństwo głównie śpi więc jest na to czas! Powodzenia i czekam na kolejne posty z serii kot- dziecko! Będzie super! :)
Dzięki ;) Punkt pierwszy jest rzeczywiście często doradzany. Od koleżanek słyszałam, że często jest tak, że płacz z nagrania koty mają w nosie, ale gdy naprawdę kwili dziecko, to od razu się zrywają niczym elektroniczna niania, hehe. Co do pieluszki to uważam to za pomysł podobny jak ze skarpetą przy dokoceniu-ot, wymiana zapachów. Myślę, że dzięki temu dziecko będzie mniej "śmierdzieć":) Ja obawiam się reakcji Fabioli, gdyż wizyty moich siostrzeńców (grzeczne dzieci) spędza za kanapą, niemniej liczę na to, że do "swojego" dziecka szybko przywyknie i nie będzie przed nim uciekać.
UsuńPozdrawiam!
Filobiola
Przywyknie, bo na początku dziecko będzie spało, jadło i trochę płakało (oby jak najmniej!) No i swoje dziecko będzie znać od samego początku, więc nie będzie się bać :) A i dobrze jest żeby kot miał wcześniej szanse zapoznać się z rzeczami dziecka - czyli wózek, łóżeczko, przewijak, itd. - bo tyle nowości już podpowie kotu że coś jest na rzeczy, jakieś zmiany no i będzie łatwiej później :) Będzie dobrze, trzymam kciuki za Was :*
UsuńNie może być inaczej! Ale kciuki się przydadzą :)
UsuńPozdrawiam,
Filobiola
Gratulacje! Ja, szczerze mówiąc, na razie biję się z myślami, czy kiedykolwiek zdecyduję się na dziecko, z różnych względów.... Ale jednak raz na jakiś czas myślę, jakby to było... Mój Witek ma trudny charakter i nie wiem jakby zniósł dziecko w swoim domu. Mam koleżankę u której dziecko i kot świetnie koegzystuję razem i jakoś bezboleśnie przeszła przez ten proces ;) Mam nadzieję, że i u Was będzie podobnie. Chętnie będę czytała posty na ten temat, więc już czekam z niecierpliwością ;)
OdpowiedzUsuńNa pewno będą się takie pojawiać :-)
UsuńDużo osób mówi, że "swoje" dziecko to co innego niż cudze. Zresztą koty często wyczuwają słabość takiego oseska i chcą się nim opiekować <3
Pozdrawiam
Filobiola
Ciężko pewnie mruczkowi pogodzić się z tym, ale myślę, że z czasem i on będzie zachwycony z powodu nowego lokatora. :-)
OdpowiedzUsuńJasne, w końcu tyle nowych zabawek, bujaczków itp.-kto by się nie zachwycił?! ;)
UsuńPozdrawiam
Filobiola
Ślicznie to wygląda, jak kociak śpi obok dziecka.
OdpowiedzUsuńAż się napatrzyć nie mogę! :D
Ja też! I liczę na takie same widoki niebawem u siebie:)
UsuńPozdrawiam
Filobiola
U nas to bylo tak, że jeszcze przed pojawieniem się dziecka lekko ograniczyłam czas spędzany z kotami tak, żeby nie kojarzyły tego bezpośrednio z pojawieniem się dziecka. Faktycznie wcześniej miałąm dla nich czas zawsze, a przy dziecku no nie da się. Dlatego już 3 miesiące przed planowanym porodem zaczęłam trochę ograniczać zabawy etc. I nie izoluję dziecka od kotów, nie ma nic przeciwko jeśli idą spać z małą do łóżeczka, ale bawią się z nią na macie. Nie pilnuję, wiem, że nie zrobią jej krzywdy, jeśli będą miały jej dość, to uciekną.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze pozwalałam kotom oglądać rzeczy dla dziecka jeszcze zanim się urodziło - łóżeczko, wózek, fotelik samochodowy i wszystko inne np ubranka.
Koty mogły również leżeć na moim brzuchu (co z resztą bardzo lubiły) i mruczeć. Lubiły czuć kopniaki małej. Po porodzie też parę razy weszły mi na brzuch, ale widząc, że to nie to samo zrezygnowały ;)
Na moment porotu do domu z "tym małym wrzeszczącym" polecam feliway do kontaktu (tak z dzień wcześniej) - trochę uspokoi koty :D
O widzisz, po napisaniu artykułu pomyslałam, że nie ujęłam tego BARDZO WAŻNEGO punktu jakim jest pozwolenie na zapoznanie się z artykułami i akcesoriami dziecięcymi. Fajnie, że poruszyłaś tę kwestię-koty są bardzo ciekawskie, ale zazwyczaj do momentu, gdy ciekawość ta nie zostanie zaspokojona ;-) My tez planujemy wcześniej skręcić łóżeczko, pokazać akcesoria, zabawki, ubranka :) Myślę, że to punkt obowiązkowy!
UsuńPozdrawiam,
Filobiola
Bardzo fajny blog i przydatne informacje, a przy okazji zapraszam do siebie. :) http://kocitester.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękujemy i wpadniemy :)
UsuńZespół Kotomontaż
Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJestem pod wielkim wrażeniem. Świetny artykuł.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł
OdpowiedzUsuńDzieci bardzo fajnie wychowują się w otoczeniu zwierząt
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten wpis
OdpowiedzUsuńNiesamowicie wartościowy wpis. Super
OdpowiedzUsuńInteresujący wpis
OdpowiedzUsuńChętnie skorzystam z tych wskazówek.
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis
OdpowiedzUsuńSuper wpis
OdpowiedzUsuńWpisy jak te są niesamowicie interesujące.
OdpowiedzUsuń